Przejdź do głównej zawartości

Druga era cudów, czyli kilka słów o fotografii

Dla wielu osób tytuł może się wydawać nieco niezrozumiały, więc od razu na wstępie wyjaśniam. Historię rodu ludzkiego dzielimy na pierwszą erę cudów, potem na okres bez cudów, a w ostatnich kilkunastu latach rozkwita druga era cudów, kiedy cuda zdarzają się niewiarygodnie często. W dodatku są to naprawdę niewiarygodne cuda.
Kiedyś świat nie znał fotografii. Dokumentacja wydarzeń odbywała się więc za pośrednictwem słowa mówionego. Opowieści, które krążyły miały tę cechę, że dla ożywienia przekazu i wzmocnienia oddziaływania na słuchacza, lub czytelnika, w każdej nowej wersji były wzbogacane o coraz ciekawsze i coraz bardziej cudowne elementy. I wszystkie miały tę cechę, że nie dało się ich zweryfikować. Należało zatem uwierzyć opowiadaczom na słowo. 

W skrócie opowiem historię z tego rodzaju. Tylko jedną, chociaż na przestrzeni wieków było ich tysiące. 


W XIX wieku w Ameryce niejaki John Smith doznał łaski objawienia. We śnie uzyskał informację, gdzie w Nowym Jorku są zakopane złote tablice. Wykopał te tablice. Były one pokryte nieznanym pismem. Od razu rozpoznał, że muszą być one nieocenionej wartości, więc nikomu o tym nie powiedział. Miał jedynie kłopot tego rodzaju, że nie wiedział, jaka jest treść pisma wyrytego na złocie. Zamknął się więc w pokoju z zapasem jedzenia i zaczął rozmyślać. Wkrótce z kłopotu wybawił go Anioł, który zstąpił z nieba. Anioł bowiem znał język, który był użyty do zapisu na tablicach. Szczęściem znał też angielski, ale jego staroświecką wersję, jakby sprzed dwustu lat. W ten sposób dokonał się cud. 

John Smith chwycił za pióro i zaczął zapisywać co mu Anioł ze złotych tablic tłumaczył. A były to wieści niesamowite. Nawiązywały do Ewangelii. W Ewangeliach nie ma informacjio tym dokąd udał się Jezus po zmartchywstaniu. Z tablic zaś można się było dowiedzieć, że udał się do Ameryki, a ludy tam zamieszkujące okazały się być kolejnym pokoleniami Izraelitów. 

Po dokonanym tłumaczeniu Anioł zabrał tablice i uniósł się do nieba. Dowodem zaś na to, że John Smith miał prawdziwe objawienie były zapisane przez niego karty Świętej Księgi Mormona. Zaczął głosić dobrą nowinę i wszystkim dookoła opowiadał co go napotkało. Nie wszyscy mu uwierzyli, ale wiele osób uznało go za proroka. Wkrótce po tym wokół jego osoby skupiła się religijna grupa zwolenników słowa, które głosił. Przez prerie udali się na zachodnie tereny dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. Może komuś się wydaje, że John Smith nie doznał prawdziwego objawienia. Ale przecież jest mocny argument na poparcie jego słów. Kościół przez niego założony, jeden z odłamów chrześcijaństwa, ma już ponad piętnaście milionów wyznawców, wierzących w każde słowo swojego proroka. Jest to wielokrotnie więcej niż chrześcijan w czasach Konstantyna. Czy miliony ludzi twierdzących, ze to prawda, może się mylić?


Mniej więcej w tym samym czasie rozwijała się fotografia. Początki były oczywiście bardzo skromne. Pierwsze obserwacje zmian zachodzących w związkach srebra pod wpływem światła słonecznego zaobserwowano jeszcze w XVIII wieku. Potem trwał powolny rozwój wiedzy z tym zjawiskiem związany, a każde dziesięciolecie przynosiło nowe wiadomości i coraz lepsze techniki fotografii. Sztuka rysowania światłem - tak z języka greckiego należy tłumaczyć tę nazwę - stała się z czasem dostępna milionom zwykłych ludzi. Okazało się, ze im bardziej fotografia stawała się powszechniejsza, to cuda stawały się coraz rzadsze. Zwłaszcza pod koniec wieku dwudziestego. Miliony ludzi zaopatrzonych w aparaty fotograficzne tylko czekały, żeby zdarzyło się coś niezwykłego, co mogłoby przynieść sławę. Niestety pojawiające się od czasu do czasu niezwykłe ujęcia latających talerzy, i innych cudów, okazywały się łatwymi do rozpoznania fałszerstwami. Powstało nawet popularne powiedzenie: “pic na wodę - fotomontaż”.

Dalszy rozwój techniki doprowadził jednak do powstania fotografii cyfrowej. Od tego momentu już tylko krok do edytorów fotografii. Pierwszym komercyjnie rozpowszechnionym stał się Photoshop (fotoszop). Stąd bierze się jego popularność i obecność w języku potocznym. Edytor fotografii pozwalał dokonywać manipulacji, które nie były możliwe do wykrycia wzrokiem obserwatora. Istnieją oczywiście techniki komputerowe, które pozwalają jednoznacznie stwierdzić, czy dany plik podlegał edycji, ale nie o to chodzi. Fotografię przecież oceniamy wzrokiem, a ludzkie zmysły podatne są na uleganie oszustwom. Od upowszechnienia się fotoszopa znowu zaczęły się cudowne wydarzenia. Na przykład ktoś mógł schudnąć w mgnieniu oka, inny ktoś odmłodniał, a jeszcze innemu ustąpiła łysina i szczyci się bujną czupryną. 

Obecnie, w epoce Internetu, Photoshop ma silną konkurencję. Nie jest problemem znaleźć dostęp do bezpłatnego edytora zdjęć o profesjonalnych możliwościach. Jednym z takich programów jest iPiccy, którym będziemy się zajmować w najbliższej przyszłości w Akademii Seniora. Ten edytor fotografii posiada następujące zalety: 
  • dostępny jest bezpłatnie przez internet
  • ma czytelny i logicznie rozplanowany interfejs
  • posiada profesjonalne funkcji np. klonowanie, usuwanie tła, zmiany kolorów, tekstury, rozmazywanie ostrości, retusz i wiele innych.
  • w większości wypadków pozwala na precyzyjne dostosowywanie efektów, z możliwością lokalnych dostosowań
  • możliwości szybkiej edycji, przygotowane wstępnie pakiety efektów

Powyższe to niepełna lista możliwości. Pełne opanowanie programu zajmie sporo godzin. Wnikanie w tajniki edycji fotografii to będzie nasze główne zajęcie w miesiącach przed przerwą wakacyjną dla uczestników Internetowego Kręgu Przyjaciół Biblioteki INTELIK. 

Jestem przekonany, że w ciągu tego czasu edytor fotografii stanie się narzędziem czynienia cudów w rękach Seniorek i Seniorów.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawostki. Rzeki Babilonu Boney M 1979 Sopot

Rivers of Babylon  Boney M Większość popularnych piosenek krąży tematycznie wokół miłości. Dlatego słuchając przebojów w oryginalnej wersji czasem trudno skojarzyć, że teksty niektórych mogą być naprawdę zaskakujące. Kiedy przetłumaczyłem mojej znajomej tekst piosenki Leonarda Cohena "Who by fire" i okazało się, że słowa nie są wcale o miłości, tylko o umieraniu, to stwierdziła, że jest rozczarowana. Zauroczona wpadającą w ucho melodią i głosem Cohena, była przekonana, że w piosence są wątki dotyczące uczucia pomiędzy mężczyzną i kobietą. Okazało się, że nic z tych rzeczy. Zapraszam do wysłuchania wersji Boney M - Sopot 1979, a podczas słuchania można przeczytać tekst poniżej, wyjaśniający o czym właściwie jest ta piosenka.   Podobnie jest z piosenką Rivers of Babylon w wykonaniu Boney M. Zespół ten kojarzy się raczej z muzyką lekką i dyskotekową. Słuchając piosenki zawsze miałem skojarzenia bardzo przyjemne, w nastrojach gorącego lata i wakacji.  Nie przywodziła na myśl jaki

Technologie. Klawiatura komputera - podstawowe fakty

Niedoświadczonym użytkownikom komputera warto się zapoznać ze sprawami, które nie są intuicyjne i łatwe do samodzielnego odkrycia podczas klikania. Klawiatura jako urządzenie, jest tego przykładem. W swojej praktyce spotkałem się z osobami, którym najprostsze funkcje klawiatury były nieznane. Gwoli sprawiedliwości, trzeba powiedzieć, że nie odnosi się to jedynie do osób starszych. Zdarzyło mi się zaobserwować sytuacje, kiedy osoby w wieku lat dwudziestu kilku do napisania wielkiej litery włączały caps lock. Wbrew pozorom jednak obsługa klawiatury komputera jest nieskomplikowana. Trzeba zapamiętać dosłownie garstkę informacji, żeby usprawnić użytkowanie tego urządzenia. Komputer jest maszyną przetwarzającą informację. Musi być więc wyposażony w urządzenia do przyjmowania informacji i oddawania informacji. W dodatku te urządzenia muszą być przyjazne dla użytkownika. Zbiorczo do tych urządzeń używana jest nazwa interfejs, od angielskiego interface (wym. interfejs) Jest kilka rodzaj

Gify na świąteczne laurki

Gify to małe ruchome obrazki wyświetlane najczęściej na stronach internetowych. Zasada działania gifu polega na złożeniu kilku zdjęć – każde różni się nieco od pozostałych – i wyświetlaniu po kolei w krótkich odstępach czasu.  Być może pamiętacie z dzieciństwa zabawki z kartką i ołówkiem, gdzie poruszając szybko ołówkiem tak, żeby raz była widoczna, raz druga karteczka uzyskać wrażenie ruchu.