Właściwie to nie chodzi tutaj o psa. Ogólnie chodzi o problemy związane z fotografowaniem szybko poruszających się obiektów.
Pamiętamy wszyscy sceny ze starych filmów, a nawet wydarzenia z własnego dzieciństwa, kiedy robiło się tzw. fotografie rodzinne. Dawniej aparaty fotograficzne nie były na wyposażeniu każdego gospodarstwa domowego. Zresztą obsługa ich była na tyle skomplikowana i niewygodna, że wymagała specjalnego zachodu. Dlatego w przypadku wydarzeń rodzinnych, godnych upamiętnienia np. chrzciny, komunia, ślub itp. grupka modeli udawała się do zakładu fotograficznego. Tam pan fotograf komponował z grupki uczestników nieruchomą bryłę. Wobec dzieci, które z natury rzeczy są ruchliwe stosowano trik psychologiczny. Polegał on na tym, że fotograf zapowiadał, że z obiektywu za chwilę wyleci ptaszek. A dzieci, z rozdziawionymi buziami, stawały jak słupy soli, i gapiły się prosto w obiektyw. W oczekiwaniu wydarzenie, o którym dorośli doskonale wiedzieli, że nie nastąpi.
Powód był następujący - rejestracja obrazu, czyli zmiany w materiale światłoczułym wymagają czasu. Kiedy materiały nie były dostatecznie czułe, to czas ten był długi. Jeśli w czasie naświetlania materiału kierunek padania promieni świetlnych padających na materiał, zmieniał się - czy to z powodu poruszenia aparatu, bądź obiektu - powstawał obraz zamazany. Minęła epoka (technologiczna). Dzieci już nie są już takie naiwne. Nie ma też potrzeby unieruchamiać ludzi, bo technika pozwala na robienie zdjęć obiektów nawet szybko się poruszających.
Jak się to dokonało. Ano bardzo prosto - rozwój fizyki ciała stałego, i technologii materiałowych umożliwiły wytwarzanie materiałów światłoczułych o bardzo dużym stopniu czułości. To znaczy, że już niewielka ilość światła wystarczy do zarejestrowania dobrej jakości obrazu. A potrzeba niewielkiej ilości światła, przekłada się bezpośrednio na możliwość skrócenia czasu otwarcia migawki. W krótkim czasie nawet szybko poruszający się przedmiot, przemieści się bardzo niewiele. Obraz nie zdąży się rozmazać.
Oczywiście - zasada jest prosta, ale szczegóły są już dosyć zawiłe. Wynika to z faktu, że jest kilka elementów, które trzeba wzajemnie dopasować. A jak z życia wiadomo, jak się coś poprawi, to coś innego się popsuje. O ile duża światłoczułość matrycy pozwala na zmniejszenie ilości światła, to oprócz czasu otwarcia migawki, jeszcze jeden element musi być brany pod rachubę. Jest to liczba przysłony. Liczba przysłony jest parametrem powiązanym z wielkością otworu, przez który światło dostaje się do wnętrza aparatu. Jednak, z uwagi na geometrię rozchodzenia się promieni świetlnych, wielkość otworu jest powiązana z długością ogniskowej obiektywu. Pojęcia te wyjaśnię dokładniej w innych wpisach, teraz wystarczy zapamiętać, że wszystkie trzy elementy: czas otwarcia migawki, wielkość przysłony i światłoczułość matrycy są ze sobą powiązane. Wszystkie trzy muszą być ze sobą zestrojone, aby zdjęcie wyszło dobrze. To są parametry aparatu.
Ale są jeszcze tak zwane warunki zewnętrzne, czyli warunki oświetleniowe sceny, którą chcemy uwiecznić. Tutaj zależność jest dosyć prosta - im jest jaśniej, tym łatwiej zrobić dobre zdjęcie.
Przy fotografowaniu szybko poruszających się obiektów, czas otwarcia migawki powinien być jak najkrótszy. O tym jak może być krótki decydują jednak inne czynniki: światłoczułość matrycy, wartość przysłony, oraz oświetlenie sceny. Wszystkie czynniki są mierzalne i przyjmują określone wartości liczbowe. Pomiary i wyliczenia nie są łatwe. Dlatego kiedyś fotografia była sztuką, wymagającą umiejętności, ale też intuicji. Wiele zdjęć się nie udawało. Aparaty cyfrowe zmieniły całkowicie sytuację, umożliwiając nawet amatorom robienie bardzo dobrych zdjęć.
Zazwyczaj fotografujemy nie zastanawiając się nad automatyką aparatu. Jednak aparat nie mierzy prędkości obiektów fotografowanych.Niejednokrotnie czas otwarcia migawki staje się priorytetowy. Krótki czas, to mało światła, a to oznacza niebezpieczeństwo niedoświetlonego zdjęcia. Z aparatem cyfrowym nie jest to jednak wielki kłopot. Bo chociaż czas migawki ustawiamy ręcznie, to mikroprocesor i tak odwali za nas najgorszą robotę. Przeliczy pozostałe parametry i dostosuje ustawienia, żeby zdjęcie wyszło jak najlepiej. Jeśli więc idziemy na spacer z psem i aparatem fotograficznym, to warto nauczyć się ręcznie nastawiać czas migawki.
Cyfrowe aparaty fotograficzne, to nie są proste urządzenia rejestrujące światło. Składają się ze skomplikowanych systemów pomiarowych i obliczeniowych. Są efektem połączenia niewyobrażalnej dla zwykłego śmiertelnika wiedzy, techniki i technologii. Nic nie jest jednak idealne. Ostateczny efekt zdjęcia zależy jednak od fotografa - jego wiedzy oraz intuicji.
Komentarze
Prześlij komentarz