Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

Dron nad Bolesławcem

Pewnego kwietniowego dnia, wychodząc z pracy, usłyszałem niezbyt głośnie brzęczenie. Dźwięk ten dochodził skądś z góry. Podniosłem oczy i obróciłem głowę. Zobaczyłem małe niebieskie i czerwone światełka gdzieś ponad koronami drzew. Dziwny niewielki obiekt unosił się w powietrzu na wysokości około dwudziestu metrów. Zaciekawiony - zamiast udać się do domu - skierowałem się w stronę tajemniczego obiektu. Podszedłem do grupki mężczyzn - najwidoczniej byli w jakiś sposób związanych z lotem tego tajemniczego urządzenia. Będąc już całkiem blisko zauważyłem, że na trójnogu stoi kamera przygotowana do pracy. Zarówno na kamerze, jak też na ich ubraniach były przyklejone emblematy TVP.  Po krótkiej rozmowie okazało się, że to ekipa telewizji polskiej przygotowująca reportaż o bolesławieckim muzeum ceramiki. Oprócz kamery na tradycyjnym statywie mają też drona wyposażonego w kamerę. Dzięki niemu mogą zrobić ciekawe ujęcia z lotu ptaka. Energię niezbędną do uniesienia się w powietrz

Ciekawostki. Dorada królewska

Nie ma to jak w niedzielne popołudnie przygotować późny obiad. Pod warunkiem jednak, że ma się  do przygotowania doradę królewską. Jest to w Polsce ryba mało znana, ze względu na to, że występuje jedynie w Morzu Śródziemnym i w wschodniej części północnego Atlantyku - głównie u wybrzeży Portugalii. Jeśli się ktoś wybierze w rejony występowania dorady, to warto skusić się na jej konsumpcję. Jednak ci, którzy nie wybierają się w daleką podróż też nie są bez szans na delektowanie się tym przysmakiem. Ostatnio w Polsce można od czasu do czasu zakupić doradę w którymś z marketów. Nie jest to ryba tania, ale jeśli się kupi w promocji, to z pewnością będzie to zakup wart wydanych pieniędzy. Ryby są już patroszone. Głowy pozostawione. Ości dorady są dosyć twarde i trudne do oddzielenia na surowo, więc filetowanie jest zadaniem stosunkowo trudnym. O ile można dosyć łatwo wyfiletować łososia lub pstrąga, to z doradą nie ma co się męczyć. Można ją usmażyć w całości. Za to w trakcie jedzenia

Barbican

W Londynie spędziłem prawie dwa lata. Pracowałem na nocne zmiany, a w ciągu dnia uczęszczałem do Havering College of Further and Higher Education poznając tajniki języka angielskiego. Był to w moim życiu bardzo wytężony okres. Taki rytm powodował ciągłe uczucie niedospania i zmęczenia. Dni wolne siłą rzeczy musiały więc być przeznaczone na ciągłe nadrabianie zaległości w spaniu, oporządzeniu, praniu oraz kontaktach z rodziną. Na poznawanie miasta nie zostawało już zbyt wiele czasu. Mimo to sądzę, że udało mi się poznać kilka niezwykłych miejsc. Nie będę opisywać tutaj tak znanych miejsc jak British Museum, National Gallery, Science Museum, the House of Parliament, Westminster Palace, Buckingham Palace, Trafalgar Square, Hyde Park i innych miejsc, które są celem większości wycieczek turystycznych. Oczywiście nie pominąłem żadnego z tych miejsc w swoich wędrówkach po Londynie, gdyż są to niejako obowiązkowe punkty zwiedzania miasta. Prawdziwe jednak, i bardzo osobiste wzrus