19.09.2023
Za kilka dni koniec kalendarzowego lata, a za oknem piękna pogoda i ciepło. Nawet gorąco. Bardzo lubię tę porę roku. Od dziecka uwielbiałem oglądać pajęczynki "babiego lata". A w skrzynce pojawił się nawet mały grzybek. Chociaż bardzo mały i za chwilę go nie będzie to jednak cieszy oko.
Spędzam sporo czasu na balkonie, gdzie prowadzę swoją mikroskopijną uprawę roślin. W skrzynkach mam pelargonie oraz inne kwiaty. Mam też nieco roślin użytkowych, z których najbardziej cieszą pomidory - odmiana Maskotka oraz poziomki. W zeszłym roku kupiłem na targu kilkanaście krzaczków. Dosyć obficie owocowały i co bardzo mnie ucieszyło przetrwały zimę w skrzynkach na balkonie.
Oprócz tych, które przetrwały żona dokupiła dwa krzaki nieznanej odmiany. Ja z kolei zasiałem nasionka do skrzynek. Z ziarenek zasianych na początku maja poziomki bardzo długo nie wschodziły. Teraz już pokazało się nieco małych krzaczków. Na jednym z nich nawet mikroskopijna poziomka dojrzewa. Malutka bo krzaczek mały. I jedyna bo więcej nie miało kiedy urosnąć. Mam nadzieję, że jak krzaczki przetrwają zimę, to w przyszłym roku zaowocują obficie.
Poziomki są naprawdę miłą roślinką na balkon. Krzaczki mają ładny pokrój, liście ładnie wyglądają, małe skromne kwiatki bardzo upiększają i urozmaicają wygląd balkonowej poręczy. A w dodatku dają smaczne owoce. Ilość owoców w żadnym przypadku nie jest pokaźna, ale możliwość posmakowania kilku poziomek co kilka dni, z własnej uprawy jest bardzo miła. Zwykle takie małe rzeczy okazują się potrzebne w życiu i cieszą. Trzeba jednak zmienić optykę i ocenę rzeczywistości. Będąc na emeryturze bardzo się cieszę, że mam wreszcie czas na takie małe radości. Dzięki nim każdy dzień staje się bardziej wartościowy i poczucie nieuchronnie upływającego czasu nie jest przygnębiające.
Poziomki są też bardzo ważnym elementem spędzania czasu, kiedy odwiedza nas wnuczek. Ma dwa i pół latka i samodzielne zerwane poziomki sprawiają nam - dziadkowi i babci - ogromną radość. Dlatego w przyszłym roku postaram się jeszcze powiększyć areał uprawy. W zeszłym roku były to dwie skrzynki 40 centymetrowe. W tym roku skrzynek było już sześć. Na przyszły rok przygotuję ze dwa razy tyle.
Pomidorki też sprawiały wielką radość wnuczkowi. Bardzo lubił podlewać skrzynki z pomidorkami i twierdził, że od podlewania z zielonych staną się czerwone. Chwile spędzone w towarzystwie wnuka przy podlewaniu pomidorków na balkonie są - w mojej obecnej perspektywie - jednymi z bardziej ważnych, ciekawych i wartościowych chwil życia.
Ktoś może powiedzieć, że to mało ambitne sposoby spędzania czasu. Tak jak większość ludzi, w czasie kiedy byłem młody marzyłem o podróżach, pracowałem aby utrzymać materialny poziom życia. Teraz na emeryturze cieszę się wolnym czasem.
Bezpośrednio po przejściu na emeryturą podróżowałem trochę. Minęły trzy lata i prawdę powiedziawszy, nadszedł etap kiedy niewygody podróży zaczynają górować nad przeżyciami zwiedzania i ciekawością świata. Doceniam bardziej chwile spędzone w domu i najbliższym otoczeniu. Spacery po parkach miejskich i obserwacja przyrody rodzimej w zupełności zadowala moje potrzeby obserwacji. Nie tęsknię już za widokiem palm ani za klimatem egzotycznych miejsc.
Postanowiłem też bardziej zaglądać w głąb siebie i rozwijać umiejętności. Poza podróżami to również było moje marzenie. Zawsze chciałem być artystą. Wobec tego kupiłem instrument. Keyboard Yamaha. Oprócz tego kupiłem sztalugę, pędzle, farby akwarelowe oraz inne akcesoria.
Lato się już zbliża ku końcowi. Na balkonie rośliny wymagają coraz mniej czynności. Nie trzeba już podlewać tak intensywnie jak w czerwcu albo lipcu. A nadchodzi moment kiedy skrzynki trzeba będzie złożyć w miejscu przechowania i przygotować rośliny do przezimowania.
Przyjdą długie wieczory spędzane w domowych pieleszach. A ja mam instrument muzyczny. Mam też stanowisko do malowania. Jestem przygotowany. Po upalnych, letnich dniach czuję naładowane akumulatory. Wygląda na to, że nadchodząca jesień będzie twórcza.
Komentarze
Prześlij komentarz