Uczucie wolności
Przyszedł moment przejścia na emeryturę. Czuję się jakbym rozpoczynał wakacje. Świadectwo w plecaku i bardzo lekko się idzie do domu. Z tą różnicą, że nie będę musiał wracać do obowiązków we wrześniu lub październiku. Moje ostatnie wakacje, ale za to dożywotnie. Wolność zapachniała powietrzem po deszczu, kwiatami, trawą świeżo skoszoną i lipami. Zaszumiała wiatrem w listowiu i zabrzęczała owadzim lotem. Nawet ptaszki w koronach drzew weselej ćwierkają.
Mimowolnie pamięcią wracam do młodych lat. Pierwsze dorosłe doświadczenie. Z daleka od domu - rejs kandydacki na Darze Pomorza. Potem studia i droga zawodowa o wielu zakrętach.
Pracy potąd...
Swoją drogą ciekaw jestem, czy wszyscy przechodzący na emeryturę mają tego typu uczucia. Przekraczam próg zależności od innych, wchodzę w etap decydowania o sobie. O sposobie spędzania czasu, zwracania myśli ku rzeczom istotnym i ciekawym.
Praca w ostatnim okresie dosyć mi już doskwierała. Zajęcia edukacyjne dla seniorów, których prowadzenie miało ogromy sens - tak dla mnie jak i dla samych seniorów, zostały maksymalnie okrojone przez kierownictwo instytucji. Zostałem zredukowany do czysto mechanicznych czynności typu pilnowanie ekranów monitoringu w celu otwarcia bramy, jeśli by podjechał jakiś samochód. Miałem poczucie straconych godzin i minut. Nie robiłem nic ciekawego, ani tym bardziej twórczego, czegoś stanowiącego wyzwanie intelektualne. Zrównany do poziomu termostatu utrzymującego temperaturę w pomieszczeniu, czułem się jak karaś w akwarium. Przez oszklone ściany budynku w którym pracowałem, widziałem ludzi, którzy cieszyli się wolnością. Ja musiałem odbębniać godziny na miałkich i miernych działaniach.
Moje odczucia bardzo dobrze ilustruje maksyma francuskiego filozofa epoki Oświecenia Jean'a Jacques'a Rousseau:
"Każda chwila która mogłaby być wykorzystana lepiej, jest stracona"
Jednak, aby żyć trzeba pracować. W takim przypadku jak mój - przed samą emeryturą - nie było sensu, ani nawet możliwości, szukać innego zajęcia. Trzeba było dotrwać.
Pracując zdobyłem wiele doświadczeń. Niestety, wiele z nich - to nie były dobre doświadczenia.
Pracując zdobyłem wiele doświadczeń. Niestety, wiele z nich - to nie były dobre doświadczenia.
Teraz czas wykorzystam na realizowanie swoich pasji, rozwijanie intelektu i pogłębianie umiejętności, oraz spowolnianie osłabienia fizycznych sił życiowych z powodu postępującego starzenia się.
Co jest na drugim brzegu
Zmiana stylu życia na taki, kiedy nie trzeba nastawiać budzika, aby rozpocząć nowy dzień, pobudza do refleksji. Skłania do retrospektywnego spojrzenia na całe dotychczasowe życie. Już minęło sześćdziesiąt pięć lat. Ile zostało? A z tych co zostały, to ile w jakim takim stanie zdrowotnym? Jak ułożyć sobie sprawy życiowe, aby nie przetrwonić tych krótkich chwil, które są jeszcze przede mną? Co będzie sensem moich działań i dążeń?
Niedawno na facebooku przeczytałem wpis mojego kolegi z liceum. Też właśnie przeszedł na emeryturę. Kilka miesięcy wcześniej niż ja. Napisał, że nie wie co robić z wolnym czasem. W moim przypadku taki problem raczej nie wystąpi.
Planów mam wiele
W pierwszym rzędzie muszę zadbać o kondycję fizyczną. Spędzając w pracy osiem godzin nie miałem zbyt wiele ruchu. Siedziałem przy kasie fiskalnej i monitorze wyświetlającym widok z kamer przemysłowych. Miałem do dyspozycji komputer, ale nie miałem możliwości robić czegokolwiek twórczego. Postanowiłem więc, ze w jednej czwartej czas, który zabierała mi praca, teraz przeznaczę na aktywność fizyczną. Spacery, ćwiczenia, gimnastyka. Dwie godziny dziennie. Codziennie. Powinno to dać namacalne efekty w miarę szybko.
Tylko czy silna wola będzie wystarczająco silna, aby przezwyciężyć wrodzoną skłonność do leniuchowania?
Oprócz tego w komputerze mam zapisaną listę innych rzeczy do zrobienia. Jest całkiem długa, więc w najbliższym czasie nie grozi mi nadmiar wolnego czasu do zagospodarowania.
Pasja blogowania
Na liście, blisko szczytu, jest pozycja zatytułowana - regularne publikowanie na blogu. Zakres tematyczny wpisów będzie szerszy niż dotychczas. Teksty będą bardziej osobiste. Będąc pracownikiem starałem się nie uzewnętrzniać swoich poglądów na wiele spraw. Instytucja w której pracowałem musi zawsze zajmować pozycję neutralną we wszystkich sprawach o zabarwieniu światopoglądowym lub politycznym. Teraz będę mógł sobie pozwolić na publiczne wyrażanie własnych poglądów na różne sprawy. Teraz moje wypowiedzi nie będą mogły być odczytane w inny sposób, niż wyłącznie prywatne.
Zmiana kierunku
Dotąd treść bloga dotyczyła spraw edukacyjnych związanych z technologiami informacyjnymi i skierowana była do osób starszych. Zwiększona obecność tematów bieżących i nie ukierunkowanych na starsze osoby nie oznacza, że blog stanie się polityczną tubą. Nie mam wpływu na sprawy polityczne, więc politykowanie zostawiam - bez żalu - politykom. W istocie sprawy kultury i nauki są mi bliższe. Muzyka, zagadnienia językowe, ciekawostki techniczne - to mnie pasjonuje. Zagadnienia zdrowego trybu życia i opóźniania efektów starzenia też są fascynujące. Takie tematy będę studiował i będę się dzielił przemyśleniami na blogu.
Wyjaśnienie tytułu wpisu
Sięgnąłem po tę piosenkę jako ilustrację treści wpisu, ponieważ wpisuje się charakterem w ton moich aktualnych przemyśleń. Bardzo ją lubię. Zawiera kilka genialnych wersów.
Słynna piosenka z dawnych lat - Me and Bobby McGee w Polsce najbardziej pamiętana jest z wykonania Janis Joplin. Jednak autorem piosenki i pierwszym - a moim zdaniem - najlepszym wykonawcą, jest Kris Kristofferson. Ogólnie słowa piosenki dotyczą wspólnych wędrówek z kimś bliskim.
Ale jeden wers daje szczególnie do myślenia:
I'd trade all of my tomorrows, for a single yesterday - zamieniłbym wszystkie moje jutra za jedno wczoraj.
Przywołując w pamięci własne piękne chwile z czasów młodości nie znalazłem jednak takiego dnia, za który bym oddał wszystkie dni na emeryturze. Może moja młodość, chociaż we wspomnieniach piękna, nie była jakaś szczególna. Nie wiem. A może jest tak, że cieszenie się na wolnością na emeryturze wpłynęło na wzrost optymizmu co do nadchodzących dni?
A może ktoś z Was oddałby całą przyszłość, aby przeżyć jeszcze raz jeden najpiękniejszy dzień? Czy to jest tylko poetycka parabola, czy może ktoś w życiu realnym przeżył jakiś najcudowniejszy dzień, wart wszystkich innych razem wziętych?
Zachęcam do wysłuchania piosenki. Miłych wrażeń.
Brawo, Kaziu. Masz rację, że człowiek idący na emeryturę, czuje się jak uczeń po maturze. Zamykają się za nim drzwi szkoły - na zawsze. Cieszę się, że masz tyle wspaniałych pomysłów. Ale są takie momenty w życiu, warte wszystkich innych. Ja taki miałam i dziś oddałabym wszystko, by powrócić do tego, choć na dzień, choć na godzinę. Szkoda, że nasza biblioteka tak zgłupiała, zarządzana przez osobę, która się do tego absolutnie nie nadaje. Szczęśliwie się stało, że stamtąd mogłeś już odejść. Jeszcze wiele razy spotkamy sie w internecie, aby podyskutować. Wszystkiego najlepszego życzę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu za komentarz.
UsuńByłem ciekaw, czy ktoś ma tak dobre wspomnienia, że chciałby oddać jutra z jedno wczoraj. Okazało się, że Ty jesteś taką osobą.
Oczywiście pytanie na końcu wpisu jest retoryczne, bo nie ma możliwości zawrócić rzeki czasu. Natomiast byłem ciekawy jak ludzie mogą oceniać swoje życie, przeszłość - w zestawieniu z oczekiwaniami wobec przyszłości. To bardzo cenne mieć jakieś wspomnienie, do którego chce się wracać i pielęgnować w pamięci. Ja też w życiu miałem piękne chwile. Jednak jestem urodzonym optymistą i pomimo wieku liczę na to, że coś dobrego jeszcze mnie spotka.
Tobie Elu życzę, aby jeszcze dobre momenty Cię odnajdywały często, a Ty żebyś miała kolejne zdarzenia warte wspominania.
Jeszcze ze starej biblioteki pamiętam nasze rozmowy, które zawsze zostawiały po sobie miłe wrażenia i poczucie czasu spędzonego w sposób wartościowy i owocny.
Mam nadzieję, że nie tylko w internecie będziemy mogli się spotykać, wymieniać opinie i spostrzeżenia. Przestrzeń jest duża.
Ja Twojego bloga również czytuję regularnie. Teraz będę mógł swobodnie komentować, ponieważ moje komentarze nie będą mogły być kojarzone z czymkolwiek innym poza moją osobą.
To też wielki plus emerytury.
I ja również czuję się jak na wakacjach,które trwają już prawie dwa lata.Nadrabiam zaległości.Czytam namiętnie zaległe książki odwiedzając regularnie bibliotekę, jeżdżę ( od niedawna) po Polsce,odpoczywam na działce, porządkuję zdjęcia i cieszę się z każdego dnia.
OdpowiedzUsuńŻyczę samych tylko dobrych dni.Słońca na każdy dzień,nieustającej radości oraz jak najwięcej zdrowia.
P.S. Niedawno odkryłam tą stronę.
Mam prośbę.Mogę prosić o podpowiedź programu do katalogu i edycji zdjęć ( mam dużo zdjęć z wakacji które chcę opisać np. najpiękniejsza dolina Gąsienicowa. Picasa się skończyła i nie jest aktualizowana a innych nie znam.
Pozdrawiam
Proponuję Zdjęcia Google. To genialna opcja. Powstała w miejsce Picasy. Niewykluczone, że zdjęcia z albumów Picasa tam właśnie są. Dostęp jest prosty. Nic nowego nie trzeba zakładać. Po prostu zalogować się na swoje konto pocztowe gmail.com i w prawym górnym rogu kliknąć na wafelek - obok zdjęcia profilowego. Tam będzie wiatraczek Zdjęcia. Kliknąć lewym i już jesteśmy w bibliotece Zdjęć.
UsuńA jakie refleksje nasuwają Ci się dzisiaj? Zrealizowałeś zamierzenia? Ja intensywnie kuję język obcy, aby móc na emeryturze wyjechać bez stresu. Już też zdecydowałam o rozstaniu z pracą.
OdpowiedzUsuńWiele rzeczy udało mi się zrealizować. Z uwagi na Covid-19 plany podróży się przesunęły. Mam nadzieję nadrobić i to. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia, realizacji planów i dużo radości z wolnego czasu.
Usuń